Trzeci dzień naszej pielgrzymki jak zwykle rozpoczęliśmy Eucharystią. Po niej udaliśmy się w drogę według nieco zmienionego porządku. Trasa ta sama, kilometrów też nam nie ubyło, zmianie uległy miejsca postoju. Zatrzymaliśmy się najpierw w Sopieszynie, a następnie w Szemudzie, gdzie nasi kochani gospodarze, którzy dotąd przygotowywali dla nas posiłek w Przetoczynie, podjęli nas gościną. Potem już „normalnie” – poczęstunek w Łebnie i marsz w stronę Kolonii, gdzie niestety zawiedliśmy miejscowych dobrodziejów rezygnując z postoju i poczęstunku z powodu zbliżającego się deszczu.
Próbując przed nim zdążyć rozpędziliśmy nasz „kaszubski ekspres” do prędkości dotąd niespotykanych, co dla nowych pielgrzymów z pewnością było wydarzeniem ekstremalnym. Ale nawet wrzucenie 6 biegu nam nie pomogło. Po raz kolejny, wchodząc do Sianowa, zostaliśmy zlani. To chyba już powoli staje się jakąś naszą kaszubską tradycją.
Dziś nawiedziliśmy dwa z trzech najważniejszych sanktuariów maryjnych na Kaszubach. Po Swarzewie, gdzie przecież byliśmy wczoraj, dziś z samego rana pokłoniliśmy się Matce Bożej Wejherowskiej, by na wieczór dojść do Matki Bożej Sianowskiej, Królowej Kaszub. Także dzień ten był wybitnie „maryjny”.
Grupa wciąż się utrzymuje, gdy chodzi o liczebność. Nadal jest nas blisko 220 osób idących w pielgrzymce. Bogu niech będą dzięki!