W czasach, w których bardziej liczy się, by mieć niż być, my uczymy się na pielgrzymce, że jesteśmy żebrakami. Tak, wiem, że brzmi to trochę niedorzecznie, ale w istocie tak to jest. Przez 19 dni drogi stajemy się bezdomni, bezrobotni i bezradni. Przestajemy liczyć na siebie, a stajemy się w 100% zależni od innych - naszych gospodarzy i dobrodziejów, porządkowych, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo na drodze, księdza kierownika, który idzie na czele grupy i prowadzi nas różnymi drogami do celu; zależymy od kwatermistrzów, którzy szukają dla nas noclegu.
Na co dzień troszczymy się i dbamy o wiele spraw. Czasem może nawet za dużo. A tu na pielgrzymce? W zasadzie mamy minimum - dach nad głową, wodę do mycia, posiłek przygotowany przez gospodarzy. I choć często jest tak, że w domu mamy więcej wygód i dóbr, to to niewiele, które otrzymujemy na pielgrzymce, w zupełności wystarczy.