Ola, Amigos!
Gorące pozdrowienia ze słonecznej Hiszpanii! Śpieszymy donieść, że po trzech dniach dosyć monotonnej jazdy udało nam się dziś po południu dotrzeć do Monte del Gozo - ostatniego większego schroniska przed Santiago de Compostela. Tu założyliśmy nasze pielgrzymkowe "obozowisko", skąd codziennie rano będziemy wyruszać na kolejne etapy Camino.
Droga upłynęła nam na modlitwie, śpiewie, rozmowach i żartach. Codziennie też uczestniczyliśmy w Eucharystii, którą, przeżywaliśmy trochę jak pierwsi chrześcijanie - bez świątyni, za to we wspólnocie sióstr i braci.
Pierwszy dzień naszej drogi to oczywiście wyjazd z Częstochowy wczesnym rankiem i podróż do francuskiej miejscowości Metz. Tam, wieczorną porą, korzystając z pięknej pogody, udaliśmy się na spacer, by poznać to wyjątkowe miasto. Nasz podziw wzbudziła przede wszystkim piękna, gotycka katedra, która w dodatku stała się tego wieczora tłem do przejmującego pokazu dźwięku i światła na miejscowym placu.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od mszy sprawowanej w ciemności na hotelowym tarasie. Wszystko po to, aby móc przejechać blisko 1150 km na drugi koniec Francji, do miejscowości Pau, która leży tuż pod granicą z Hiszpanią. Tu w zasadzie nie ma co opowiadać. Jechaliśmy i jechaliśmy, i jechaliśmy... i tak w koło, aż do celu. Wieczór zapowiadał zmianę pogody, dlatego ograniczyliśmy się do wypadu na potrzebne zakupy. I był to dobry pomysł, bo chwilę po naszym powrocie do hotelu zaczęło padać.
Trzeci dzień jazdy był już dużo przyjemniejszy. Po pierwsze mieliśmy do przejechania dużo mniej kilometrów (trochę ponad 800, ale to mniej jak dwa wcześniejsze dni). Po wtóre, jadąc autostradą przez Hiszpanię, mogliśmy podziwiać piękne widoki, a naszymo oczom raz za razem ukazywała się malownicza Zatoka Biskajska. Około 16:30 dotarliśmy do Monte del Gozo. Po zajęciu pokoi i miejsc na polu namiotowym, mszy i posiłku nabieramy sił. Jutro o 5:00, z paszportami pielgrzyma w dłoni, rozpoczynamy naszą wędrówkę na Camino.